Nastawieni na sukces


Nastawieni na sukces











niedziela, 20 maja 2018

Trenuj wiarę w siebie


Bez wiary w siebie nic nie można osiągnąć. Pytacie: ale jak to zrobić, ja nie zawsze wierzę, że coś potrafię zrobić.
Odpowiadam: trzeba trenować, jak każdą inną dyscyplinę.
 Małe dziecko podpatruje dorosłych: jak chodzą, jak siedzą, jak jedzą, jak mówią. Więc stara się ich naśladować. Wierzy w to. Gdyby tak nie było, to by nie próbowało. Nawet jak pomagają rodzice, ono samo chce chodzić ima to w podświadomości. Więc zaczyna ćwiczyć, krok po kroku i codziennie i coraz więcej. Wierzy i ćwiczy i jak ćwiczy to coraz bardziej wierzy, że będzie chodzić i dąży do tego. To jest podświadome ćwiczenie wiary w siebie, bo nie ma przesłanek, że to może się nie udać, że nie da rady, że lepiej się poddać i zrezygnować. Nie ma przesłanek i sygnałów, że nie da rady czegoś zrobić, co przecież dla malucha nie jest proste. Więc się nauczy, czyli da radę.
Wierzysz, że można się nauczyć wiary w siebie?  Trzeba po prostu pozbyć się niewiary w siebie, w swoje możliwości, w nauczenie się tego, czego przecież na początku nie umiemy.
Ważne jest zaszczepienie w podświadomości, wpisanie do podświadomości, konieczności różnych ćwiczeń, które prowadzą do tego, że zaczynamy w siebie wierzyć. Najpierw w jednym zakresie, a po sukcesie – w następnych.
Porada: ćwicz codziennie!
Czy możesz zrobić 50 pompek? No nie, nonsens, powie większość osób, które nie ćwiczą na co dzień.
Ale zacznij od pięciu, przez kilka dni po pięć razy. Potem zwiększamy dawkę , skokowo lub etapami, dokładamy codziennie jedną albo pięć co tydzień, a potem może po trzy co trzy dni itd. Da się? Da się. Nawet jak na początku nie wierzyłeś, że się da, to kilku tygodniach ćwiczeń masz efekty czyli możesz uwierzyć, że dasz rade w pompkach, ale także w kolejnej dziedzinie. Sportowej lub innej. Podciąganie na drążku, rozciąganie expandera (taka guma lub sprężyna do ćwiczeń), ale także np. nauka języka. Nie tylko w szkole, ale w domu. Codziennie jedna porcja nowej wiedzy i po jakimś czasie już mówimy. Inni mówią, to my tez damy radę. Nie damy rady, jeśli nie mamy motywacji i wiary w siebie.
Jeżeli coś powtarzasz to uwierzysz w siebie. Najlepiej robić coś w ramach swoich zainteresowań, hobby. Dlatego warto wymyślić wiele ćwiczeń w różnych obszarach.
Można ćwiczyć wiarę w to, że zbliżysz się do osoby, na której ci zależy. Codziennie wymyśl jakiś gest, uśmiech, słowo, powód, pretekst (uwaga! bez nachalności) i przekazuj to tej osobie. Jeżeli będziesz to robił mądrze, to po jakimś czasie ta osoba będzie tobie przyjazna. Dowiedz się jakie ma zainteresowania, co lubi, gdzie chodzi, co ogląda, z kim się spotyka.
Ja mogę mówić o swoich dziedzinach.
Kiedyś chciałem przekazywać młodym ludziom swoje doświadczenia życiowe prowadzące do osiągania sukcesu.
Nie wierzyłem wówczas,  że mogę występować przed ludźmi i opowiadać im o rozwoju. Bałem się nieporadności, braku zainteresowanie tematem, wyśmiania itp. Byłem dziennikarzem gazetowym, nie radiowym ani telewizyjnym, więc radziłem sobie z pisaniem tekstów, a nie z mówieniem.
Wcześniej byłem inżynierem i też po otrzymaniu propozycji zostania dziennikarzem  bałem się tego. Ale zacisnąłem zęby i postanowiłem nauczyć się, spróbować, zaryzykować. Wówczas musiałem uwierzyć w siebie, uwierzyć, że dam radę przejść na nową, zupełnie mi obca drogę.
I wystartowałem , zacząłem pisać. Na początku nie było rewelacji, ale z dnia na dzień nabierałem wprawy. Nie ćwiczyłem już na sucho, do szuflady tylko swoją pracę poddawałem pod osąd redaktorów i czytelników. Przyszły pierwsze pochwały. I uwierzyłem, ze mogę być dziennikarzem, uwierzyłem w siebie po wielu ćwiczeniach, po ciężkim treningu.
Natomiast wypowiadanie się, zwłaszcza przed kamerą, szło mi słabo, więc nie bardzo wierzyłem, że mogę na żywo występować na prelekcjach czy prowadzić warsztaty. Nastąpił przełom, gdy kolega, z którym spotkałem się na jednym z seminariów jako uczestnik, powiedział: spróbuj, poćwicz, przekaż swoje doświadczenia innym.
Zacząłem kolejny trening, kolejne ćwiczenia. Teraz prowadzę warsztaty z młodzieżą w wieku maturalnym i ze spotkania na spotkanie jest coraz lepiej.
Więc kolejny raz uwierzyłem w siebie. Uwierzyłem, że mogę prowadzić różne zajęcia. Pod warunkiem, że dobrze się do nich przygotuję i poćwiczę.
Uwierzyłem, że mogę zrobić wszystko co mi jest potrzebne. Byłem PR-owcem i nauczyłem się tego, potem byłem marketerem i też uczyłem się by dać radę, ale już wierzyłem, że sobie poradzę. Bo takie miałem doświadczenia.
Wiara w siebie nie zależy od miejsca urodzenia, ale od ćwiczeń doprowadzających do efektów. Oczywiście nie założyłem sobie, że będę bokserem i nie wziąłem się za takie ćwiczenia, bo to zupełnie nie moja bajka.
I takich ludzi, którzy uwierzyli w siebie i osiągnęli sukces jest wielu …