Nastawieni na sukces


Nastawieni na sukces











poniedziałek, 5 lutego 2018

Dziecko uczy się od rodziny

 - Jaki podobny do babci – mówi babcia przyglądając się czule noworodkowi. - Ale nos ma mój – podobieństw szuka także dziadek. Potem, wraz ze wzrostem wnuka, starają się mu zaszczepić swoje zachowania, zainteresowania, poglądy, by kształtować go na obraz i podobieństwo swoje. Wielokrotnie przekazują zachowania w sposób nieświadomy.
- Jak k.. jedziesz ty baranie, gdzie się wpychasz idioto, a teraz stoisz tym gratem, rusz się k.. ,rusz! – zachowanie dziadka za kierownica obserwuje Maciek. Potem bawiąc się na podłodze samochodzikami ustawia sznur aut stojących w korku i chwali się przed babcią nowymi umiejętnościami kierowcy usłyszanymi od dziadka podczas wspólnej podróży. Babcia nie reaguje na te słowa, by nie utrwalać tego w podświadomości. Za jakiś czas Maciek zapomni. Jeżeli powróci do tych zachowań trzeba mu będzie delikatnie wytłumaczyć, że dorośli czasem wypowiadają różne słowa, ale to nie jest dobry sposób na rozładowanie nerwów.
Wychowując dziecko warto zwracać uwagę na zachowania innych i starać się dopilnować by dziadkowie, ciocie, wujkowie i inni kuzyni nie wypaczali przekazu rodziców.
Dobrze jest wyraźnie wyartykułować, także  przy dziecku, które zachowania są niepożądane. Maciek słysząc zganienie dziadka przez jedno z rodziców wie, że to nie jest właściwe postepowanie. Autorytet rodziców jest silniejszy niż kuzynów, więc następnym razem Maciek nie będzie powtarzał  słów i zachowań nie akceptowanych przez tatę  i  mamę. Oczywiście musi być zgodność między rodzicami, by dziecko nie miało dylematów kto ma rację i kogo słuchać.
Nie zakładam złych intencji rodziny, wręcz przeciwnie, takie incydenty zdarzają się, ale przecież nie są regułą. Nie należy jedynie w takich przypadkach chować głowy w piasek i udawać, że nic się nie stało.
Teraz przykład pozytywny. W rodzinie Michała  tylko jeden dziadek interesował się piłką nożną, chodził na mecze, był prawdziwym kibicem. Mimo, że pozostała część rodziny wcale się tym nie interesowała Maciek chodził z dziadkiem na mecze i wrósł również na kibica. Poprzez  miłość do klubu zrodził się w nim lokalny patriotyzm do miasta, w którym się urodził i pozostał, mimo przeniesienia się z rodziną w inne miejsce. Takie podejście zaszczepił również w swoim synu, z którego pradziadek byłby niesamowicie dumny.
Nie mówili: klub trzeba kochać, miasto trzeba kochać. Chodząc na mecze, dopingując oklaskami i śpiewaniem, ciesząc się ze zwycięstw i wybaczając porażki piłkarzy dawali przykład odpowiedniego zachowania.
Wujek Mietka, zabierając go na wakacje, uczył bratanka zachowania się wyłącznie poprzez przykład. Pokazywał jak korzystać z noża i widelca przy stole. Takie proste? A wiecie, że sztućce nie powinny podczas jedzenia opierać się o stół, tylko zawsze leżeć na talerzu? Pewnie, że wiecie, ale 14-letni Mietek nie wiedział. Patrzył co robi stryj. Słyszał jak z uśmiechem zwraca się do obcych w sklepie, restauracji, tramwaju, na plaży. Miło gawędzi, ale zwraca uwagę młodzieńcom, gdy ci zachowują się nagannie. Mietek widzi, kiedy ktoś odwzajemnia miłe podejście, także kiedy inni odwracają wzrok, gdy zwraca im uwagę prawie dwumetrowy, wysportowany trzydziestoparolatek. Mietek uczy się co dobre, co złe i jak się zachować w danej sytuacji. Bo wujek staje się autorytetem, gdy delikatnie wskazuje, uzupełniając rodziców, jak generalnie postępować w życiu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz